Czy byłaś/byłeś kiedyś w Łodzi? Z czym Ci się na pierwszy rzut oka kojarzy to miasto w środku Polski? Dawny przemysł włókienniczy, Manufaktura, Piotrkowska. A może tam mieszkasz? Wiedziałeś w takim razie, że w Łodzi jest więcej kamienic niż w Krakowie, niż we Wrocławiu? Choć nie ma tu słynnych pubów na Kazimierzu, a jedynie długi deptak z modnymi lokalami. Brakuje Ci Starego Miasta? Tutaj całe Śródmieście jest Starym Miastem. Nie przypudrowanym i sztucznie odpicowanym, nie odbudowanym po wojnie jak np. w Warszawie. Łódzkie śródmieście, choć niekoniecznie reprezentatywne estetycznie, ma w sobie to autentyczne coś. Budzi skrajne emocje i może być interesującą inspiracją.
Łódź – przemysłowa historia wciąż obecna
Idąc ulicami śródmieścia, wciąż nietrudno się natknąć na zabudowania fabryczne. Łódź była bowiem stolicą polskiego przemysłu włókienniczego. W większości opuszczone budynki z czerwonej cegły powoli przejmuje we władanie natura; część z nich miała szansę zyskać kolejne życie, nie związane z pierwotnym przeznaczeniem. Choć Łódź miastem przemysłowym prawdopodobnie już nigdy nie będzie, ten element historii pozostanie na zawsze z nią związany. Choćby słynna łódzka Manufaktura – zrewitalizowany kompleks fabryczny, przerobiony na centrum handlowe. Albo drogie lofty, budowane w miejscu opuszczonej fabryki przy ul. Tymienieckiego, wpisują się w postindustrialny klimat okolicy.
A jaka jest okolica? No właśnie…
W ostatniej dekadzie pewne fragmenty centrum Łodzi zmieniły się nie do poznania, a obecna prezydent miasta robi co może, aby poprawić estetykę budynków i ocieplić wizerunek miasta zarówno wśród turystów, jak i samych mieszkańców. Nie wiadomo tylko czy zdąży, zanim większość łodzian, którym na tym wizerunku zależy, się nie wyprowadzi. Łódź jest bowiem najszybciej wyludniającym się miastem w Polsce. Statystyki są zatrważające – w latach 1999 – 2015 liczba mieszkańców Łodzi spadła z 800 tys. do 700 tys. ! Nie chcę się rozpisywać na temat bardzo złożonych przyczyn takiego stanu rzeczy – w tym poście nie wchodzimy w politykę, problemy społeczne, perspektywy zawodowe. Skupimy się na tym, jak wygląda dzisiejsza Łódź – budynki pozostawione przez tych, którzy postanowili szukać szczęścia gdzie indziej. Nie będzie zdjęć wymuskanej Piotrkowskiej, od której wystarczy odejść kilkaset metrów by znaleźć się w innym, prawdziwszym świecie. Nie będzie nowego dworca Łódź Fabryczna, którego nowoczesna bryła moim zdaniem nie pasuje do łódzkiego stylu (choć niewątpliwie inwestycja była konieczna i za jej rozmach należą się oklaski).
Poruszając się w granicach Śródmieścia, odwiedzimy posępne kamienice, zwiedzimy ciemne podwórka, zajrzymy do opuszczonych mieszkań. Chcę Wam przedstawić w obiektywie subiektywny obraz Łodzi – smutnej i opuszczonej, jednak bez dokonywania jakiejkolwiek oceny.
Ulica Kilińskiego – kamienica niegdyś bogata w upiększające detale – dziś całkowicie zrujnowana, nawet jeden balkon się nie ostał.
Niektóre budynki czekając na rozbiórkę są tymczasowo zabezpieczane.
Bliższy centrum fragment dzielnicy Polesie, obfitujący w interesujące nas klimaty.
Pierzeja ulicy Legionów – brukowana nawierzchnia, dwupiętrowe kamieniczki, niewielkie sklepiki usługowe. Gdyby nie jaskrawe, kolorowe szyldy i współczesna motoryzacja, spokojnie moglibyśmy się przenieść kilkadziesiąt lat wstecz.
W tym momencie należy wspomnieć o szeroko zakrojonym planie rewitalizacji budynków w centrum – „Mia100 Kamienic”. Program zakłada kompleksowy remont budynków mieszkalnych od piwnic aż po dachy, poprawiający warunki bytowe mieszkańców i zewnętrzną estetykę kamienic. To pierwszy tak poważny projekt rewitalizacji w Łodzi po okresie PRL. Program ruszył w 2011 roku, już dziś można zaobserwować pojedyncze budynki, którym przywrócono dawny blask. Szczegółowe informacje i zdjęcia możecie znaleźć tutaj. A my podążamy dalej ulicą Legionów….
A to już okolice ulicy Jaracza, niespełna pół kilometra od Pl. Wolności (tam, gdzie swój bieg rozpoczyna reprezentatywna Piorkowska).
Drzwi do klatki opuszczonej kamienicy stoją otworem…
W środku niewiele zostało po byłych lokatorach.
Nieużywane już komórki lokatorskie – dawniej pełniące rolę piwnic i składzików.
Boczne ściany opuszczonych kamienic dają pole do popisu artystom. W Łodzi znajdziemy wiele murali, przy czym ten powyżej jest wyjątkowy. Wykonany w trójwymiarze „Ptak” powstał z odpadów ze złomowiska.
Taki mural znajdziemy przy ul. Piotrkowskiej.
Jaka przyszłość czeka Miasto Kamienic?
Powyższe zdjęcia mogły Was przestraszyć, mogły też zainspirować. Zaryzykuję stwierdzenie, że nie znajdziemy w Polsce drugiego miasta z takim potencjałem urbanistycznym. Potencjałem olbrzymim, a na dzień dzisiejszy zmarnowanym. Trudno nie zgodzić się z opinią, że XIX-wieczne kamienice obecnie przyciągają więcej eksploratorów opuszczonych miejsc niż turystów. Jaka będzie przyszłość, w którą stronę Łódź się rozwinie? Czy program „Mia100 Kamienic” przywróci Łodzi dawny blask?
Zapraszam Cię również do drugiego tekstu o Łodzi – który przedstawia ją od bardziej reprezentatywnej strony. Poza sztampowymi atrakcjami typu mustsee odwiedziliśmy kilka mniej oczywistych, a równie interesujących miejsc 🙂
Gratuluję wyboru tematu do posta! Lubię gdy ktoś spojrzy na znane miejsce z mało znanej strony.
Pozdrawiam z Afryki!
Cieszę się, że trafiłem w Twoje gusta. Pozdrawiam również serdecznie z zimnej i wietrznej Warszawy! 🙂
Jestem pod wrażeniem twego opisu lodzi sam bym się w niektóre miejsca bal zapuścić mimo że klimat podobny do warszawskiej Pragi Północ Lubie klimat lodzi i piwo z browarów lodzkich dlatego przynajmniej raz w roku tu jestem pozdrowienia z bialegostoku
Dziękuję bardzo, cieszę się że się podoba 🙂 To prawda, takie miejsca mają niesamowity klimat. Na naszej Pradze z kolei z roku na rok się zmienia, szczególnie po budowie drugiej linii metra wartość ziemi wzrasta i dzielnica przyciąga wielu artystów i inwestorów.
Łódź się dynamicznie zmienia i to nie tylko programowi Mia100Kamienic ale i dzięki przygotowaniom do Expo 2022 oraz pieniądzom z Unii, które pójdą na obszarową rewitalizację kwartałów i społeczności. Proszę pamiętać, że Łódź była tak samo przemysłowa jak Pomorze czy Śląsk tylko tutaj ludzie zostali pozostawieni sami sobie. Włókniarki nie wywalczyły tego co wywalczyli górnicy czy stoczniowcy i z dnia na dzień upadły potężne zakłady zatrudniające dziesiątki tysięcy ludzi :O Polecam zapoznać się z historią miasta i zachęcam do częstszych odwiedzin 🙂
To prawda, pracownicy kopalni i stoczni na pewno lepiej wyszli na wygaszaniu swoich gałęzi przemysłu… Dlatego starałem się w artykule nie oceniać, a pokazać jak jest. Z interesującej mnie strony 🙂