Jaskrawość czerwieni skromnych, drewnianych domków kontrastuje z szarością skał i turkusem fiordu. Zewsząd słychać głośne kwilenie mew, krążących chaotycznie nad przepływającym kutrem, wypełnionym rybami. Miasteczko Nusfjord jest przedstawiane jako wizytówka Lofotów sama w sobie. Niewątpliwie piękne, w dzisiejszych czasach już nie dziewicze, ale stopniowo zadeptywane przez turystów. Czy warto odwiedzić to miejsce, wpisane na listę UNESCO?
Rorbu, czyli domek rybaka
Ostatni ostry zjazd, i przed oczyma ukazują się bordowe domki, z daleka zdające się wisieć nad wodami fiordu. Dopiero z bliska zauważamy liczne drewniane pale przytwierdzone do skał. Dzięki tym prostym konstrukcjom budynki trzymają pion oraz są chronione od fal w przypadku sztormu.
Rorbu to tradycyjne, drewniane domki rybackie, z założenia o prostej konstrukcji i skromnym wyposażeniu. Często osadzone na palach, budowane nad samą wodą. W Nusfjord, które dziś pełni rolę wizytówki tradycyjnej architektury Lofotów, rorbu stanowią większość budynków – choć obecnie przeważnie pełnią rolę muzealną bądź oferuje się je na wynajem.
Tradycyjne domki rybackie w Norwegii były zwykle malowane czerwoną farbą – jest to szczególnie widoczne na Lofotach.
Główny budynek portowy w Nusfjord – nieużywane nabrzeże przerobiono na punkt widokowy.
Zwiedzanie ma swoją cenę – czy warto?
Parkujemy rowery przy centrum informacji turystycznej, droga do portu prowadzi w dół. Przy zejściu kasa – za wstęp do zabytkowej miejscowości pobierana jest opłata – jedyne 100 (!) koron od osoby. Odwieczny dylemat – czy warto płacić aż tyle pieniędzy za godzinny spacer wśród drewnianych domków? Z drugiej strony… po to tu przyjechaliśmy, na wakacjach się zwiedza, a nie oszczędza.
Nusfjord – dziedzictwo, przyciągające turystę
Nusfjord leży już za kołem podbiegubowym na wyspie Flakstadøya, będącej częścią archipelagu Lofotów. Pod koniec każdego roku słońce nie wschodzi tu nawet na chwilę. Ten stan trwa niemal miesiąc – dla odmiany w lipcu trwa podobnej długości dzień polarny. Ten czynnik oraz niewysokie temperatury (nawet latem) sprawiają, że sezon turystyczny na Lofotach jest naprawdę krótki.
Malownicze położenie i długa historia, związana z tradycyjnym rybołówstwem, sprawiły, że od 1975 roku miejscowość Nusfjord jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na stałe mieszka tu jedynie 19 osób – resztę rybackich domków zaadaptowano na skromne pensjonaty i hotele, w części nagromadzono historyczny osprzęt (nawet łodzie). Są kawiarnie, jest galeria z dość osobliwą, skandynawską sztuką. W jednym z pomieszczeń wyświetlany jest krótki film, przybliżający historię tego miejsca. Trzeba przyznać – jest ładnie i malowniczo, jednak to nie do końca nasze klimaty. W porównaniu do innych miejsc na Lofotach, turystów jest mnóstwo. Tym bardziej, że dopisała pogoda. Nie sugerujcie się faktem, że nie ma ich na zdjęciach – po prostu się starałem 😀
Wizytówka rybackiej tradycji
Przy jednym ze sklepów z pamiątkami spotykamy Polaka, oferującego akcesoria do surfingu. Można też wypożyczyć u niego kajaki. Ponoć tak wspaniała pogoda (bezchmurne niebo i prawie 20C), to w tej części kraju rzadkość. Norwedzy korzystają więc z każdej chwili i wystawiając się na słońce zalegają na leżakach przed domami.
Czy warto odwiedzić Nusfjord? Miejscowość, wciśnięta między skaliste zbocza zaczynającego się fiordu, ma unikatowe położenie i trudno mi sobie wyobrazić lepszą lokalizację dla swoistej 'wizytówki’ rybackiej historii Lofotów. Jednak… 100 koron za wstęp to trochę za dużo. Tym bardziej, że obejście niewielkiego obszaru zajmie nie więcej jak godzinę. Do Nusfjord wkrada się powoli komercja, co trochę kłuje w oczy. Na przykład można tu wypożyczyć sobie najnowsze Lamborghini i nakręcić unikatowy film z kamer na nim zainstalowanych. Nie pytajcie za ile.
Prawdą jest, że jadąc od wschodu Nusfjord jest pierwszą miejscowością, gdzie czuliśmy prawdziwego ducha dawnych, rybackich Lofotów. Ale nie ostatnią – równie piękne widoki znajdziecie dalej, choćby w Sørvågen albo samym Å.
Znaleziony nad wodą pancerz jeżowca. W fiordach północnej Norwegii pływa ich całkiem sporo.
Fenomenalne widoki na drodze dojazdowej do Nusfjord. Jeśli nie zamierzacie zwiedzać miasteczka, chociaż się tędy przejedźcie.
Zobacz także:



Dzięki za ten wpis! My wylatujemy na Lofoty z rowerami w czwartek i mam ogromnego stresa co do pogody i zimna… lecimy aż na 13 dni i planujemy spać tylko w namiotach. Jak z kempingami na Lofotach, czy trzeba wcześniej rezerwowac? Czy rowery z powrotem pakowaliscie tylko w strecz? I ostatnie pytania w co pakujecie wszystkie torby sakwy itp.
Proszę bardzo 🙂 Nie, na kempingach powinno zawsze się znaleźć miejsce na namiot. My też byliśmy 2 tygodnie i powiem szczerze, że pogoda nas pozytywnie zaskoczyła. Deszczu nie było za dużo (jeden dzień tylko w pełni deszczowy), chłodno było tylko w pierwszym tygodniu. Spaliśmy w sumie 3 razy na kempingach, reszta na dziko. Rowery pakowaliśmy w obie strony w strecz (na kurs powrotny wieźliśmy go przez całą wyprawę, jeszcze z Polski). Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, zadawaj śmiało 🙂
Dziękuję za tak szybką odpowiedź! Mam jeszcze kilka pytań 😉. Ile streczu potrzeba na 2 rowery? Lecimy wizzairem i na karcie pokładowej nie ma żadnej informacji o zakupionym sprzęcie sportowym mimo że w rezerwacji jest, czy też tak mieliście? Czy do transportu zdejmowaliscie tylna przerzutke? I ostatnie pytanie. Jaka trasa jechaliscie dokładnie z Tromso na Lofoty i czy nocowaliscie w Tromso?? Z góry dzięki za odpowiedź!!
My kupiliśmy dwie duże rolki streczu – starczyło akurat na wszystko.
Brakiem informacji na karcie pokładowej się nie przejmujcie – w systemie jest informacja, że macie wykupiony sprzęt sportowy. Do transportu nie zdejmowalismy bagażników, tylnego koła i przerzutki. Co prawda to nie są regulaminowe wymiary, ale do tej pory przy żadnym przelocie nikt się nie czepiał. Mimo wszystko polecam być na lotnisko 3-4h przed wylotem i nadać rowery jak najszybciej.
Mapka z trasą jest w tym wpisie: https://www.gdzielosponiesie.pl/2019/07/lofoty-na-rowerze-ruszamy-z-tromso/
Tak, spaliśmy na kempingu w Tromso, ale nie pamiętam nazwy 🙁 znajdował się po drugiej stronie fiordu niż lotnisko (już na wyjeździe z miasta prawie) i… jeśli nie korzystaliscie z sanitariatów, rozłożenie namiotu było darmowe 🙂
*przerzutkę i widelec
Dzięki! Bardzo cenne info dla nas😊
Nie ma za co, powodzenia! 🙂
Nie to żebym hejtował, ale tu w zdaniu jest pomyłka 🙂
„Nusfjord wkrada się powoli komercja, co trochę kuje w oczy.”
Powinno być kłuje 🙂
Pozdro
Jasne. Dzięki 🙂