By przygotować kolację, trzeba wcześniej napalić w piecu. Podobnie z ogrzewaniem – tu nie ma centralnego. Od ilości wrzuconego drewna do kominka (które należy sobie przynieść z drewutni) zależy, czy nie będziesz marzł nocą. Światło? Niepotrzebne, przecież są świeczki. Gniazdka z prądem trzeba się naszukać, ale tutaj nikt go nie potrzebuje. Wystarczy dyżurna, chatkowa gitara, bajeczny widok za oknem i łyk wiśniówki na rozgrzanie. Chatka pod Niemcową – tutaj czas się zatrzymał.
Jedyny taki wschód słońca
Bure kocisko leniwie przeciąga się, czekając na pierwsze promienie porannego słońca. Na prowizorycznym legowisku z wyciętego kartonu zdaje się czuć nadzwyczaj dobrze.
Jest siódma rano, drzwi drewnianej chatki co rusz otwierają się ze skrzypnięciem, wypuszczając na mróz kolejnych ludzi. Tu nikt nie śpi do dziesiątej, niezależnie od ilości wypitego alkoholu poprzedniego wieczoru. Dobra pogoda nie trafia się zawsze – na rozległej polanie, z widokiem na skąpaną w smogu wieś Kosarzyska, ustawia się rząd fotografów i obserwatorów, w oczekiwaniu na niezwykły spektakl. Jeszcze chwila i słońce wyłoni się zza górskiego grzbietu po słowackiej stronie.
Chatka pod Niemcową
Zespół dwóch drewnianych chatek przyjmuje turystów nieprzerwanie od 1974 roku. Choć administracyjnie to przysiółek Trześniowy Groń, do najbliższych zabudowań jest 45 minut piechotą. Czyli jeśli poszukujemy ciszy, spokoju i wytchnienia od miejskiego zgiełku i pośpiechu – lepiej nie mogliśmy trafić 😉 Tutaj czas się zatrzymał kilka dekad temu.
Niezwykła atmosfera miejsca była (i nadal jest) tworzona przez kilka pokoleń turystów, którzy pod Niemcową zostawili duszę. Przed wejściem do głównej chatki roi się od spontanicznie przywieszonych wszywek, map, nazw miejscowości wypisanych na kartonach i wlepek. Na ganku można pograć w autorską wersję Cymber Guya zrobioną z drewna, tutaj pod nazwą „Stukan”. Obok przy stole któraś ekipa szykuje się do wyjścia – dokańczają śniadanie, jeden pan się goli, maczając maszynkę w menażce. Znajoma czynność – choć nigdy nie robiłem tego na mrozie!
O wodę zresztą wcale nie jest tak łatwo, trzeba sobie ją przynieść ze źródełka, oddalonego o kilkadziesiąt metrów. Na szczęście chatka pod Niemcową jest wyposażona w kilka wiader, dla nikogo nie powinno zabraknąć.
Toaleta to przekrzywiony wychodek o nazwie „Fantazja”. Ale nie taki zwykły – posiada specjalny system zamykania oraz instrukcję korzystania „na narciarza” 😉 Wracając przechodzimy obok huśtawki (drewnianej, a jakże!), z której możemy podziwiać panoramę Jaworzyny Krynickiej.
Na tyłach zabudowań mieszkalnych znajduje się drewutnia – stąd przynosimy drewno, by napalić w piecu. Ten ma dwie funkcje – możemy przygotować na nim kolację, a zarazem ogrzać wieloosobową izbę, by nie zamarznąć w nocy. Prycze obok pieca, szczególnie zimą, są zajmowane w pierwszej kolejności 😉 Latem, gdy turystów jest więcej, działa jeszcze tzw. letnia kuchnia. Za chatką można wtedy rozbić namiot, w przypadku braku miejsca w środku.
Tu nikt nie jest pozostawiony sam sobie – podstawowe hasło to integracja 🙂 Zresztą klimat miejsca uniemożliwia anonimowość – w wieloosobowej sali są dwie ogromne prycze przedzielone drewnianym stołem – każda z nich pomieści 7-8 osób. Dzielimy się miejscem do spania, powierzchnią stołu, „palnikami” na piecu i dyżurami dorzucania drewna, by nie zmarznąć nocą. A nierzadko też frykasami, przyniesionymi z doliny 😉 Nad wszystkim czuwa Jurek „Harris” – dobra, chatkowa dusza. Od niepamiętnych czasów przyjmuje w chatce turystów, opowiada ciekawe historie i dba, aby nikomu niczego nie zabrakło.
Ciekawskie koty krzątają się tutaj wszędzie.
Niewygoda przyciąga jak magnes
Kto przyjeżdża pod Niemcową? Ludzie pozytywnie zakręceni, ceniący sobie kontakt z przyrodą i drugim człowiekiem. Niektórzy, schodząc ze szlaku, zatrzymują się tutaj na jedną noc, inni przychodzą z doliny i spędzają w chatce kilka dni. Pozytywna i swobodna atmosfera tego miejsca i świadoma rezygnacja ze współczesnych zdobyczy cywilizacji sprawia, że w przyspieszonym tempie ładujemy swoje własne baterie.
Wieczory upływają na niekończących się rozmowach bez telefonów w ręku, tudzież wesołym śpiewaniu górskich piosenek w akompaniamencie gitarowego brzdąkania. To nic, że nie ma gdzie się porządnie umyć, a w nocy bywa chłodno.
Reset.
Czyż to nie piękne?
Spartańska tradycja
Chatka pod Niemcową stoi w Beskidzie Sądeckim, w paśmie Radziejowej. Leży na wysokości 960 m.n.p.m. i jest doskonałym punktem wypadowym w góry. Na Niemcową, z której przy dobrej pogodzie dostrzeżemy Tatry, wędruje się około 10 minut. Trochę dłużej na Wielki Rogacz lub Radziejową – 1262 m (najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego z wieżą widokową).
Miejsce spełniało formę schroniska młodzieżowego od lat 80. ubiegłego wieku, potem trafiło w prywatne ręce, na szczęście w pełni zachowując dawny klimat.
Jak dotrzeć do chatki? ile to kosztuje?
Z Piwnicznej-Zdroju dojdziemy do chatki w mniej niż dwie godziny żółtym szlakiem, z Rytra ok. trzy godziny szlakiem czerwonym. Można też przyjść od zachodniej strony ze Szczawnicy lub Jaworek (tak ja zrobiliśmy to my), co zajmie około cztery godziny.
Chatka pod Niemcową jest otwarta dla turystów w weekendy przez cały rok, w sezonie letnim codziennie. Jeśli planujecie nocleg, warto wcześniej zadzwonić, choć żaden zbłąkany turysta bez zapowiedzi nie zostanie odprawiony z kwitkiem. Koszt noclegu we własnym śpiworze to 18 PLN – tu się płaci za klimat!
Telefon: (18) 446 51 28 – bezpośredni kontakt z Jurkiem „HARRIS” Walickim, głównym dowodzącym chatki
https://www.facebook.com/niemcowa/ – Chatka pod Niemcową na facebooku
- Weź ze sobą odpowiednią ilość prowiantu – w chatce jest możliwość przygotowania ciepłego posiłku, jednak jeśli o czymś zapomnisz, do najbliższego sklepu jest około godzina drogi w jedną stronę
- Kuchnia jest wyposażona w piec (opalany drewnem), garnki, sztućce, kubki i talerze w sporej ilości. Latem funkcjonuje również kuchnia letnia, jako dodatkowe pomieszczenie.
- Oficjalnie Chatka pod Niemcową nie ma prądu – polecam zabrać powerbanki i czołówki na dłuższy pobyt. W ostateczności w dużej chatce przy pryczach wisi przedłużacz, pociągnięty z sąsiedniego domu, choć trzeba się trochę naszukać.
- W sumie turyści mają do dyspozycji ok. 40-50 miejsc w obu chatkach – na wspólnych i oddzielnych pryczach. Każda z nich jest oblożona gąbką i kocem – nie trzeba brać ze sobą karimaty, choć śpiwór weźcie obowiązkowo.
- Ogrzewanie – należy sobie zapewnić indywidualnie, poprzez napalenie w piecu. Przygotowane już drewno bierzemy z drewutni – warto wziąć nadwyżkę, by uzupełnić niedobór mroźną nocą
- Woda – dostępna tylko ze źródełka, znajdującego się kilkadziesiąt metrów od chatki. Wiadra i miski są na wyposażeniu.
- Dla wędrowców dostępne są świece i świeczniki, gry logiczne, książki i gitara. Ach… zapomniałbym o kilku towarzyskich kotach, które po zagłaskaniu „przechodzą na własność głaszczącego” 😉
- Przyjeżdżając na weekend warto zadzwonić wcześniej i zarezerwować sobie miejsce. Jeśli przyjdziecie na spontanie, na pewno nie zostaniecie odprawieni z kwitkiem – choć gdy wszystkie prycze będą zajęte, zostanie do dyspozycji tylko podłoga.
Chatka pod Niemcową była kwintesencją górskiej, zimowej wędrówki 🙂 Na przełomie roku postanowiliśmy wybrać się w Beskid Sądecki w poszukiwaniu zimy! Wesołą ekipą wędrowaliśmy całe trzy dni – w sumie jakieś 45 kilometrów w nogach. Ale dla takich krajobrazów – warto było! Zapraszam do filmu.
Zobacz także:


