Możesz go rozbić gdzie chcesz – na łące, w lesie nad jeziorem. Nie musisz nic wcześniej rezerwować – gdy słońce chyli się ku zachodowi, wystarczy znaleźć spokojną i bezpieczną lokalizację, trochę płaskiego terenu i już można go stawiać. Nocowanie w namiocie na dziko to nie tylko przygoda i poczucie swobody, ale także zwykła oszczędność pieniędzy! Na podstawie swoich wieloletnich doświadczeń przedstawiam kilka cennych wskazówek – warto wiedzieć zanim zdecydujesz się rozbić namiot w lesie lub nad jeziorem.
Przygotuj się do samodzielnej podróży
Nocowanie w namiocie na dziko – czy jest się czego bać?
Ktoś powie, że przecież za zakup namiotu też trzeba zapłacić. Do tego karimata, nie najgorszy śpiwór, aby uzyskać komfort termiczny. To wszystko prawda – jednak jeżeli będziemy należycie dbali o nasz ekwipunek, początkowa, wydawać by się mogło spora inwestycja, już po kilku noclegach zwróci się z nawiązką.
Oczywiście na temat plusów i minusów spania w namiocie można dyskutować godzinami. Są ludzie, którzy nie wyobrażają sobie nocy bez ciepłej kołdry i prysznica; są też tacy, które zawsze i wszędzie podróżują ze swoim przenośnym domem. Poprzez ten artykuł chciałbym dotrzeć do osób, które z jakichś powodów się wahają przed swoim „pierwszym razem” pod namiotem, czegoś się obawiają, coś je hamuje. Temat jest szeroki, więc ograniczę się na razie do noclegów „na dziko”, czyli na własną rękę, z dala od ludzkich osad i pól namiotowych.
Spis treści:
Spis treści
- 1 Nocowanie w namiocie na dziko – czy jest się czego bać?
- 2 Nocowanie w namiocie na dziko – wybór miejsca
- 3 Udogodnienia w Naszym Miejscu
- 4 Wybór miejsca na nocowanie w namiocie
- 5 Nocowanie w namiocie – czy to bezpieczne?
- 6 Czy nocowanie w namiocie na dziko jest zgodne z prawem?
- 7 Jaki namiot wybrać?
- 8 Namioty przetestowane przeze mnie
- 9 Gdy już wszystko wiesz… ruszaj w drogę!
Nocowanie na dziko – stereotypy i rzeczywistość
Nocowanie w namiocie na własną rękę budzi kontrowersje – wokół krążą różne stereotypy. Na pewno każdy z Was słyszał (być może podobnie jak ja, od nadopiekuńczej cioci), że to niebezpieczne, że okradną, że zaatakują dzikie zwierzęta albo przynajmniej się nie wyśpicie na twardej ziemi. Osoby, które głoszą podobne herezje albo nigdy nie spały na dziko w namiocie, albo robiły to raz i zwyczajnie się zraziły z jakiegoś powodu. Za chwilę bez precedensu obalę te stereotypy. Nie słuchajcie złych proroków!
Nie uważam siebie za eksperta, ale jeśliby tak podliczyć to pod namiotem przespałem z pół roku swojego życia. Nie raz złapał mnie deszcz lub burza, jednak NIGDY nie napadło mnie dzikie zwierzę, a tym bardziej człowiek.
Dlatego postanowiłem przygotować kilka porad w punktach, związanych z noclegiem w namiocie „na dziko”. Mam nadzieję, że wyjdę naprzeciw Twoim obawom.

Nocowanie w namiocie na dziko – wybór miejsca
Kluczowa sprawa – zanim w ogóle pomyślimy o wyjęciu namiotu z worka, musimy zastanowić się gdzie chcemy spać. W zależności od tego gdzie się znajdujemy i jakie warunki pogodowe nas czekają, staramy się wybrać najkorzystniejszą dla siebie opcję. Uniwersalną zasadą jest unikanie skupisk ludzkich – im dalej znajdujemy się od wsi, tym lepiej (wyjątek stanowi nocleg u kogoś, tzw. spanie „na gospodarza”).
Jadąc przez wieś rowerem lub idąc z plecakiem piechotą staramy się nie sugerować nadto, że planujemy rozbić namiot w okolicy. Dla własnego bezpieczeństwa. Najlepiej oddalić się nieco od głównej drogi (lub jakiejkolwiek drogi) i znaleźć miejsce nie rzucające się w oczy z daleka. Kolor namiotu powinien być stonowany, nie kupujcie broń Boże namiotów w modnych, jaskrawych kolorach!
W lesie będzie łatwiej
W lesie czy nawet małym zagajniku nie powinno być problemu ze znalezieniem miejsca pod namiot. Nad jeziorami (szczególnie w Polsce, Austrii, Szwajcarii) część terenów nad brzegiem może być prywatna, staramy się więc cierpliwie szukać „ziemi niczyjej”. W przypadku jazdy samochodem mamy trochę utrudnione zadanie, do miejsca potencjalnego biwaku trzeba dojechać. Z drugiej strony jesteśmy mobilni – możemy przejechać więcej w krótszym czasie.
Osobiście polubiłem rozbijanie namiotu w różnego rodzaju pustostanach (jeśli budynek jest w przyzwoitym stanie) lub w ich sąsiedztwie. Spanie w takim miejscach ma swój klimat, często można znaleźć udogodnienia (np. ławkę, stół), a ściana budynku może osłaniać od wiatru.


Unikajmy ludzi... ale bez przesady
Starajmy się, znaleźć miejscówkę i rozbić namiot jeszcze przed zmrokiem. Samo rozkładanie zajmie mniej czasu, a przede wszystkim uda nam się racjonalnie ocenić okolicę noclegu. Zdarzyło się już kilka razy, że rozbijałem po nocy namiot z poczuciem odosobnienia, a rano się okazało, że za drzewami stoi kilka domów 😉
Zwykle staram się przygotowywać biwak niezauważony, jednak nie popadajmy w skrajności. Jeśli przypadkiem spotkamy grzybiarza lub leśnego spacerowicza, nadal istnieje dość nikłe prawdopodobieństwo, że wróci w to miejsce nocą z kijem baseballowym, aby nas okraść. Czasem, gdy nie jesteśmy pewni, warto powiedzieć „dobry wieczór” i zwyczajnie zagadać.
Jeśli właściwie wybraliśmy lokalizację naszego obozowiska, szansa, że akurat ktoś w nocy się na nie natknie i nas zaatakuje we śnie jest bliska zeru. Zboczeńcy, grasujący po ciemnych lasach to mit! Już chyba łatwiej dostać w głowę w którymkolwiek polskim mieście, wracając na rauszu nocnym autobusem.
Udogodnienia w Naszym Miejscu
Jeżeli mamy taką możliwość, warto zapewnić sobie dostęp do wody. Taka lokalizacja ma same plusy – możemy się przemyć, umyć naczynia, nabrać wody do gotowania (jeśli źródło jest pewne lub mamy tabletki do odkażania wody). Może to być np. studnia, choć rzeka lub jezioro niesie za sobą dodatkowo walory krajobrazowe.
Na polu czy w lesie?
Osobiście jestem zwolennikiem spania w lesie. Osłonięty teren zmniejsza odczuwalną siłę wiatru i poziom porannej rosy, właściwie kamufluje, a także zapewnia drewno na opał. Pola stanowią większość niezabudowanych terenów w Polsce, jednak na samym polu rozbić się nie da – trzeba znaleźć skrawek ugoru lub łąki. Jest też duże prawdopodobieństwo spotkania traktora o poranku 😉 W chłodniejsze miesiące poranna rosa bardzo zmniejsza odczuwalną temperaturę, szczególnie gdy w okolicy znajduje się ciek wodny. Wtedy takich miejsc należy zdecydowanie unikać.
Omijamy także szerokim łukiem tereny podmokłe, bagna – grunt niestabilny, wieczorem zwiększona aktywność owadów.
Gdy rozbijamy namiot nad brzegiem morza, weźmy poprawkę na przypływ lub wyższe i dalej idące fale. Ja raz nie wziąłem – o 5 rano woda wraz z małymi rakami zaczęła się wlewać do przedsionka, trzeba było się zebrać w tempie ekspresowym
Robisz ognisko?
Zadbaj o bezpieczeństwo
Czasem w lasach można spotkać specjalnie przygotowane miejsca do biwakowania (według moich obserwacji, jest to szczególnie popularne w krajach byłego ZSRR i w Skandynawii). Proste wyposażenie w drewnianą wiatę, palenisko obłożone kamieniami, czasem śmietnik i toaleta – niby niewiele, a bardzo ułatwia życie. Jest gdzie usiąść, można rozpalić kuchenkę lub legalne ognisko.
Gdy rozpalamy ognisko poza miejscami specjalnie do tego przygotowanymi (szczególnie w lesie), pamiętajmy o właściwym zabezpieczeniu bezpośredniej okolicy (obłożenie paleniska kamieniami lub piaskiem) i właściwym zgaszeniu. Rozgrabienie żaru nie wystarczy, nocne podmuchy wiatru mogą go przenieść dalej i podpalić suchą trawę.

Wybór miejsca na nocowanie w namiocie
Gdy już wiemy, że chcemy postawić namiot właśnie na tej łące, właśnie nad tą rzeką… przychodzi czas na dokładny wybór miejsca. Nie ignorujmy tego aspektu rozkładając go gdzie popadnie – od tego zależy komfort naszego snu. A chyba każdy lubi spać wygodnie
Przede wszystkim należy usunąć wszelkie kamienie, kolce i gałęzie z miejsca, w którym będzie stać namiot. W nocy taki kamień może się nam wbijać w plecy, a kolec przebić materac, na którym śpimy. Zanim złożymy stelaż, połóżmy się na rozłożonym materiale. Sprawdźmy, czy pod nami nie ma niewygodnych górek lub wystających patyków. Dopiero wtedy możemy przystąpić do rozkładania stelaża i mocowania tropiku linkami.
No właśnie, linki. Gdy istnieje prawdopodobieństwo opadów lub silnego wiatru, przymocujmy namiot do podłoża wszystkimi linkami. Przed wyjazdem zerknijmy, czy mamy odpowiednią ilość śledzi w zanadrzu, aby to uczynić. Dobrze nałożony tropik na namiot zapewni nam ochronę od wilgoci i wiatru. Szczególnie zwróćmy na to uwagę na terenie odkrytym.
W bardzo ciepłym klimacie czasem można spać bez tropiku, rozkładając samą sypialnię. Jednak robimy tak tylko w przypadku gdy mamy pewność, że nie będzie padać.
Nocne podmuchy wiatru i poranne słoneczko
Aby osłonić namiot od wiatru, wykorzystajmy ukształtowanie terenu i istniejące budynki. Noclegi za ścianą opuszczonego budynku lub w naturalnym dołku minimalizują tę niedogodność. Choć rozbijając namiot w dołku też uważajmy – po obfitych opadach woda w taką nieckę może spłynąć i zamienić nasze miejsce w jezioro
Ostatnia rzecz – poranne słońce. Latem, po bezchmurnej nocy, może sprawić, że przed szóstą rano wewnątrz namiotu będzie niczym w saunie. Natomiast wczesną wiosną może wprowadzić do namiotu przyjemne ciepełko. Zastanówmy się, z której strony będą padać poranne promienie i weźmy również ten czynnik pod uwagę.



Nocowanie w namiocie – czy to bezpieczne?
Nocowanie w namiocie na dziko jest bardzo bezpieczne, jeśli zachowamy trzeźwy umysł i nie będziemy kusić losu. O wyborze bezpiecznej lokalizacji było powyżej, pamiętajmy jednak że to najważniejsza kwestia. Tym bezpieczniej im dalej od zabudowy, odludne, głuche miejsce będzie w tym przypadku najtrafniejszym wyborem.
Ważna jest też nasza subiektywna opinia, co do bezpieczeństwa miejsca – jeśli coś nam mówi, że to nie będzie dobry nocleg, coś jest podejrzane, spotkaliśmy nieciekawe towarzystwo w sąsiedztwie noclegu, podjedźmy kilka kilometrów dalej, co nam szkodzi?
Przezorność to spokojny sen
Mimo dobrej lokalizacji, zabezpieczmy nasz ekwipunek. Wyjmijmy kluczyki ze stacyjki, zamknijmy nasze samochody. Rowery połóżmy blisko namiotu (najlepiej po stronie głowy), możemy je spiąć ze sobą lub włożyć pomiędzy jakiś przedmiot (plastikowe lub szklane butelki, szeleszczącą folię). Jeżdżąc swego czasu na rowerach z kumplem, każdego wieczoru z pieczołowitością plątał oba rowery gumowymi ekspanderami, niezależnie od miejsca biwaku. To był już rytuał, jednak faktycznie eliminował ryzyko kradzieży wręcz całkowicie.
Pamiętajmy, aby nic cennego nie zostawiać na zewnątrz namiotu. Sakwy albo plecaki schowajmy do przedsionków lub do środka, jeśli jest miejsce. Dokumenty i pieniądze miejmy zawsze przy sobie, w środku namiotu.
Jedzenie przyciągnie dzikie zwierzęta
Szczególną uwagę zwróćmy na jedzenie – nadgryziony kawałek kiełbasy, który nie zainteresuje człowieka, z dużym prawdopodobieństwem przyciągnie zwierzaki. Zanim zasuniemy suwak namiotu od środka, upewnijmy się, że posiłek nie został na zewnątrz. Jeśli nie możemy lub nie chcemy schować go do namiotu, połóżmy go co najmniej kilka metrów dalej lub powieśmy na gałęzi w torbie.
Sama nasza obecność nocą w lesie nie powinna przyciągnąć zwierząt. Pamiętajmy, że w znakomitej większości przypadków to one boją się bardziej nas, niż my ich. Nawet gdy usłyszymy dzika czy sarnę przechodzącą obok, nie panikujmy.
Wyróbmy sobie także nawyk zamykania suwaka, gdy wychodzimy na zewnątrz. Nocowanie w namiocie na naszych Mazurach – w tym przypadku mogą do środka wlecieć co najwyżej komary, jednak już w Albanii możemy znaleźć zagnieżdżonego pod karimatą węża…
Wracając jeszcze raz rozbijania się w sąsiedztwie osad lub miejscowości – bliskość ludzi nie zawsze musi oznaczać potencjalne zagrożenie – nie chcę generalizować. Znam przykłady osób, które będąc w górach celowo rozbijają namiot nieopodal np. pasterskich domostw – uprzednio przywitawszy się i zapytawszy o taką możliwość. Wtedy wiemy, z kim mamy do czynienia i możemy się poczuć równie bezpiecznie, jak podczas noclegu w środku lasu. A także mogą zawiązać się ciekawe znajomości


Czy nocowanie w namiocie na dziko jest zgodne z prawem?
Niestety nie we wszystkich miejscach na Ziemi nocowanie w namiocie na dziko jest legalne. W Danii, we Włoszech, Francji, Szwajcarii czy na Cyprze na przykład dozwolone jest wyłącznie rozbijanie namiotu na polach namiotowych lub prywatnych posesjach. W krajach Skandynawskich (Norwegia, Szwecja, Finlandia, Islandia) natomiast zgodnie z prawem można rozbić namiot na terenie publicznym, w pewnej odległości od zabudowy.
W wielu państwach (w tym w Polsce) nie możemy biwakować na terenie Parków Narodowych i Krajobrazowych poza miejscami do tego wyznaczonymi. W naszym kraju także oficjalnie powinniśmy uzyskać zgodę na rozbicie namiotu w lesie lub na plaży – w większości przypadków są to tereny należące do właściwego Nadleśnictwa lub Urzędu Morskiego. W praktyce, jeśli ustawimy nasz przenośny domek pomiędzy drzewami na jedną noc, nie będziemy robić grubej imprezy i pozostawimy miejsce w takim stanie, jakim je zastaliśmy, mandat raczej nam nie grozi….
Martwy przepis
Przepisy przepisami, a rzeczywistość często jest inna. Niektóre z państw, w których obowiązuje prawny zakaz biwakowania nie wyciąga żadnych konsekwencji od turystów, czasem ten zapis jest po prostu martwy. W innych za nieprzestrzeganie zakazu grożą surowe kary i lepiej się nie wychylać.
Bez względu na wszystko starajmy się dostosować do społecznych norm panujących w kraju, który odwiedzamy. Pamiętajmy, że jesteśmy tylko gośćmi. Nie hałasujmy, jeśli ktoś może nas usłyszeć, nie dewastujmy przyrody, a przede wszystkim nie śmiećmy! Rano wszystkie pozostałości wczorajszej kolacji pozbierajmy grzecznie do torebki i wyrzućmy do najbliższego śmietnika. Poranną toaletę załatwmy w ustronnym miejscu, nie na środku obok ścieżki. Pozostawmy miejsce takim, jakie sami chcielibyśmy zastać.
Nocowanie na dziko w Polsce – mapa legalnych miejsc
W 2019 roku Lasy Państwowe przeprowadziły pilotażowy program, wyznaczając konkretne obszary leśne na terenie całej Polski, w których można było oficjalnie i w pełni legalnie biwakować. Nocowanie w namiocie na dziko staje się w Polsce coraz bardziej popularne – więc po „fazach testowych” projektu, wyznaczono konkretne obszary w poszczególnych nadleśnictwach, w których możemy się rozbić z namiotem bez najmniejszych obaw o konflikt z prawem. W 2022 roku tych miejsc jest ponad 430!
Interaktywna mapa z zaznaczonymi obszarami znajduje się tutaj.
Noclegów na jedną, dwie noce i w małych grupach (do 9 osób) nie trzeba nikomu zgłaszać. Obowiązuje zasada pozostawienia miejsca biwakowego w takim samym stanie, w jakim się je zastało. Dodatkowe informacje znajdziecie na stronie Lasów Państwowych.


Jaki namiot wybrać?
Sklepy sportowe i supermarkety kuszą promocjami na namioty, szczególnie na początku sezonu biwakowego. Jeżeli myślicie o spaniu pod namiotem na poważnie (częściej niż kilka ciepłych nocy roku), zapomnijcie o promocyjnych namiotach z Tesco czy Auchan. Materiały, z których są zrobione, często nie są wystarczająco wodoodporne lub nie wytrzymają silniejszego wiatru. Lepiej dołożyć kilka stówek i zainwestować w produkt na lata, w którym będziecie się czuli bezpiecznie nawet, gdy w nocy zaskoczy burza.
Na te kryteria powinniśmy zwrócić uwagę
- Zastanów się, jaki typ namiotu potrzebujesz. Im mniejsza i prostsza konstrukcja, tym szybciej i łatwiej się rozkłada (przydatne, jeśli każdej nocy będziesz spał w innym miejscu).
- Zwróć uwagę na wagę – szczególnie, jeżeli podróżujesz z plecakiem bądź rowerem z sakwami. Ograniczając wagę ograniczasz też miejsce w środku (wygodę), jednak nie musisz dźwigać 10 kg przez cały dzień na plecach. Jeśli podróżujesz samochodem lub motocyklem i rozbijasz się stacjonarnie (np. na kilka dni), może warto zainwestować w większy namiot.
- Wodoszczelność. To właściwie już standard, jednak warto zwrócić uwagę, czy nasz wymarzony namiot ma wystarczające parametry. Tropik powinien mieć co najmniej 1500 mm wodoszczelności, podłoga min. 3000 mm (aby do wnętrza nie przedostawała się stojąca woda, np. jeśli rozbijemy się w dołku i akurat zacznie padać).
- Wielkość sypialni przedsionka. Zanim zdecydujemy się na zakup, sprawdźmy dokładne wymiary namiotu (lub jeśli jest rozłożony w sklepie, wejdźmy do środka i się połóżmy). Należy pamiętać, że oprócz nas w środku mają się zmieścić jeszcze inne rzeczy niezbędne na wyprawie. Być może wewnątrz namiotu będziemy przeczekiwać niepogodę, jeść śniadanie, gotować (do tego polecam przedsionek bez podłogi) lub się integrować z resztą grupy grą w karty
Zastanówmy się też, gdzie będziemy trzymać bagaże.
- Samonośność konstrukcji. Nie wszystkie namioty da się rozstawić w każdym miejscu. Np. namioty typu „tunel” lub niektóre „jedynki” muszą być dobrze naciągnięte – nie rozstawimy ich na piaszczystej plaży, na betonie lub na kamieniach. W tym wypadku wygrywa konstrukcja typu „iglo”.
Namioty przetestowane przeze mnie
Nie sposób przetestować wszystkich rodzajów namiotów i subiektywnie ich opisać – każdemu może odpowiadać inny, ze względu na różne preferencje i możliwości. Dlatego postanowiłem opisać subiektywnie modele, których używałem przez ostatnie lata:
Campus III
Ten namiot towarzyszył mi tak dawno, że aż zapomniałem jego pełnej nazwy. Konstrukcja typu iglo (dwa pałąki tworzące stelaż krzyżują się na środku sklepienia). Spory przedsionek, trzyosobowe wnętrze pozwala na spokojne pomieszczenie się we dwójkę wraz z bagażami (jeżeli nie chcemy ich trzymać w przedsionku). W trakcie pierwszych dalszych wypraw spałem właśnie w Campusie.
Fjord Nansen Andy III
Godny następca Campusa – najsolidniejszy namiot, jaki do tej pory miałem. Korzystam z niego od 2015 (wówczas kosztował niecałe 400 zł!). Konstrukcyjnie jest zbliżony do poprzednika – wysokie sklepienie (w środku można spokojnie siedzieć) opiera się na dwóch pałąkach, trzeci podtrzymuje konstrukcję przedsionka. Przetrwałem w nim islandzkie, silne wiatry, solidne ulewy w Polsce i na Bałkanach, mrozy w górach Albańskich. W przedsionku jest wystarczająco dużo miejsca na kilka sakw (lub dwa plecaki), można też bezpiecznie gotować na kuchence bez obawy spalenia tropiku. Model trzyosobowy jest idealny dla dwóch osób, „dwójka” już może być nieco za ciasna.
Mimo spania w bardzo różnych warunkach, rozstawiania na kolczastym podłożu, podłoga i tropik wciąż nie wymagają żadnego łatania. Minusem jest słaba wytrzymałość pałąków z włókna szklanego (wyeliminowana w droższych modelach przez zastosowanie aluminium) – w kilku miejscach pękły i musieliśmy je zabezpieczyć taśmą.
Fjord Nansen Rekvik III
Mój obecny namiot, z którego korzystam zarówno na rowerowych jak i innych wyprawach. Głównym atutem jest niska waga (tylko 2,6 kg) – taki ciężar nie jest tak mocno odczuwalny podczas niesienia na plecach. Aluminiowe pałąki i ultralekkie materiały wiążą się niestety z dużo wyższą ceną (ponad 1300 zł). Tym razem zdecydowałem się na inną konstrukcję – namiot posiada wyjścia po obu stronach (dzięki czemu dwie osoby mogą się rano „ogarniać” niezależnie od siebie), kosztem mniejszego przedsionka. Cała konstrukcja opiera się tylko na dwóch pałąkach.
Moje wrażenia z użytkowania tego namiotu opublikowałem w osobnym wpisie.
Tańszym odpowiednikiem Rekvika jest model Sierra – cała oferta dostępna na stronie producenta.

Gdy już wszystko wiesz… ruszaj w drogę!
Już znasz podstawowe aspekty, jak powinno wyglądać nocowanie w namiocie na dziko pod kątem logistycznym. Pamiętaj w każdym momencie, że przede wszystkim liczy się Twój rozsądek, który jest ponad sztywnymi regułami! Gdy zastosujesz powyższe wskazówki w praktyce, rozpal koło swojego przenośnego domu małe ognisko (byle nie za blisko! ;)), rozsiądź się wygodnie na karimacie i chłoń piękno natury, ciszę… ciesz się tą magiczną, ulotną chwilą.

Ciekawe porady, kiedyś podróżowałem podobnie, ale to było w bezpieczniejszych czasach. Potwierdzasz, że jak się chce to można za nieduże pieniądze zwiedzać.
Dzięki, pozdrawiam! 🙂
W bezpieczniejszych czasach? Tylko tak Ci się wydaje. Nie było GPS, komórek, rozwiniętej kryminologii. Dziś ktoś może Cię okraść i policja machnie ręką, ale jak ktoś Cię skrzywdzi, oprawca ma wielokrotnie niższe szanse na ukrycie się niż lata temu. Kamery na ulicach, namierzanie komórki, zdjęcia satelitarne, drony… Kiedyś mordercy i gwałciciele chodzili po wioskach i często byli bezkarni. Często ich zbrodnie nie pojawiały się w gazetach, bo brakowało regionalnych żurnalistów, a nie zawsze był czas i pieniądze, by ruszyć się z miasta na miejsce zbrodni. Dziś pojawić się w dowolnym miejscu to kwestia maksymalnie kilku godzin, ale tak naprawdę wszelkie informacje dziennikarz może zaczerpnąć bez wychodzenia z biura mailowo lub telefonicznie i opisać sprawę. Statystycznie jest dziś tak bezpiecznie jak jeszcze nigdy w historii.
Teoretycznie masz rację, ale moim zdaniem, nie do końca. Wydaje mi się, że dawniej było mniej różnej maści psycholi. A dzisiaj potrafią człowieka napaść, pobić i Bóg wie co jeszcze choćby tylko po to, żeby wrzucić „fajny” filmik na fejsa.
Nie wiem, czy warto tak generalizować. Zawsze jakiś odsetek społeczeństwa był niebezpieczny, kiedyś po prostu mniej nagłaśniano podobne sprawy…
Osobiście również z namiotem Gotland IV przemierzyłam kilometry. Rower z sakwami i dwójka dzieci w przyczepce. Był czas na nocleg na dziko (Czechy , Włochy). Niestety teraz czas jest trudniejszy na tego typu wypady. Najważniejszą zasadą było pilnowanie zapasu wody i minimalnego prowiantu reszta jakoś się udaje. Namiot i dobry śpiwór dały duży komfort. Pozdrawiam
Świetnie, podróżowanie z dziećmi się chwali. Domyślam się, że do tego trzeba dużo determinacji. Również pozdrawiam! 🙂
mnie kiedyś w namiocie (w dodatku podczas samodzielnego spania) zaatakował zwierzak – pod moimi nogami kret próbował wykopać kopiec. Obudziło mnie „podrzucanie” moich nóg – bardzo nieprzyjemna, stresująca pobudka po godzinie snu. Zanim się w te kilkanaście sekund rozbudziłem na tyle, żeby zrozumieć co się dzieje, przez chwilę myślałem że to trzęsienie ziemi.
Ogrodzony kamping polecam szczególnie tam, gdzie dzikie zwierzęta są i maja mało miejsca. Np. na półwyspie helskim – tylko dzięki temu, że spałem na campingu ogrodzonym metalową siatką, biwaku nie spustoszyły dziki; za to liski zapuszczały się na camping i kradły jedzenie.
Co do wyboru miejsca, kiedyś rozbijalem namiot po północy, wybór miejsca w kompletnej ciemności. Miejscowość nadmorska nieturystyczna w Anglii, jednak nie miałem planu samej miejscowości. Znalazłem odludzie. Miałem nadzieję, że rozbijam się w pobiżu plazy – słychać było szum w odległości kilkuset metrów; ze względu na pogodę nie decydowałem się rozbić „bliżej morza”. Rano „szumiące morze” okazało się czynną całą dobę fabryką, a do morza kilka km.
Faktycznie z tymi zwierzakami na niewielkich przestrzeniach może być problem. Ja rozbijałem się raz na mierzei Helskiej, jednak żadne zwierzątko mi nie przeszkodziło we śnie. Z zaskoczeniem co do otoczenia noclegu po rozbiciu się w środku nocy niestety trzeba się liczyć, ale czasem po prostu nie da się inaczej. Trudno obejść całą okolicę biwaku z latarką, a pole wiedzenia mamy jednak dużo mniejsze niż w dzień.
Widzę, że posiadasz i używasz Fiorda N. Andy II … Kupiłbyś go po raz drugi ? 🙂 sam właśnie zakupiłem andy III gdyż podróżować z nim będe ze swoją kobietą (tygodniowe wyprawy) i jak zobaczyłem, że używasz tego namiotu naprawde poprawił mi sie nastrój 😀 w majówkę w Polske ! a dokładnie woj. Pomorskie 🙂 Malbork Gdańsk Sopot Gdynia Hel Łeba Koscierzyna Warszawa i z powrotem do domu czyli do KRK 🙂 pozdro.
Powiem, szczerze, że według mnie niewygórowana cena współgra z całkiem niezłą jakością. Nigdy nie szukałem towarów z najwyższej, a także najdroższej półki, więc nie wiem jak FN Andy wypada w porównaniu do modeli np. powyżej 1000 zł, jednak ja jestem z niego zadowolony. Przetrwał sporo ekstremalnie wietrznych nocy, dopiero teraz po dwóch latach porwał mi się materiał w jednym miejscu i nadłamały pałąki. Myślę, że na nasze polskie warunki spokojnie można go używać. Również pozdrawiam! 🙂
No to super ! Myślałem też o Marabucie Gwinea, ale wolałem wydać 400 zł na inne równie przydatne rzeczy 🙂
dzieki za artykuł, bardzo przydatny ! Powodzenia w następnych podróżach 🙂 aa no i bacznie obserwuje od dziś Twojego bloga ! Świetne wskazówki
Miło mi, bardzo dziękuję! 🙂 Tobie również życzę powodzenia w podróżach i użytkowaniu namiotu, oby służył Ci tak dobrze jak mnie 🙂
Artykuł bardzo dobry a do tego tez zdjęcia <3
Mamy jednak pytanie wybieram się teraz pierwszy raz na taki wypad zupełnie na dziko 😀 czy masz może jakieś sprawdzone miejsce noclegu w Gdańsku?
Dziękuję 🙂 W okolicach Gdańska spałem tylko na plaży w Sobieszewie (w sumie to administracyjnie już Gdańsk) choć od znajomych słyszałem, że w lasy Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego też można się zapuścić. Choć nie wiem, jak nocleg w obu tych miejscówkach wygląda pod katem zgodności prawnej…
w 3mieście w sezonie ciężko bo dużo ludzi się kręci, relatywnie spokojnie jest
blisko morza:
https://mapa.szukacz.pl/mapnik.html?&lat=54.468087&lng=18.560603&z=0.36m&zzz=18&typ=h&poi=biwak&t=dzikus
(dojazd trolejbusem)
lub nad strumykiem
https://mapa.szukacz.pl/mapnik.html?&latc=54.488174&lngc=18.495298&lat=54.488879&lng=18.494961&z=0.36m&zzz=18&typ=h&poi=biwak&t=dzikus
(dojazd autobusem 152 lub 252)
w trojmiescie spokojnie moge polecic park krajobrazowy po drugiej stronie obwodnicy trojmiasta, mamy tam kilka miejscowek gdzie sa pobudowane szalasy i wieksze konstrukcje wiec namiot tez przejdzie. wystarczy oddalic sie od glownych sciezek spacerowych
Taak, to piękny i dziko obszar 🙂
Tak przy okazji ostatniego pytania i odpowiedzi, w Polsce nigdzie nie można legalnie biwakować „na dziko”. Popraw lepiej tą informację, bo wprowadzasz ludzi w błąd i możesz ich narazić na spore kłopoty.
Można ryzykować i zwykle pewnie się udaje, ale jest to nielegalne i grożą za to kary, szczególnie na plaży ryzyko jest większe, bo jesteśmy widoczni, a straż graniczna lubi ją patrolować.
Dziękuję za uwagi – wiem, że na plaży, wydmach, w parkach krajobrazowych i narodowych nie można biwakować. W innych miejscach ponoć tak. Zweryfikuję w najbliższym czasie swoje źródła i w razie czego poprawię, bo zasiałeś we mnie wątpliwość… 😉
W Polsce w lesie rozbijanie namiotu i biwakowanie jest zakazane.
Zmiany prawne dotyczące biwakowania w Polsce.
Od 1 maja 2021 roku w Polsce będzie można biwakować legalnie. Maksymalnie dwa dni w jednym miejscu w grupie do 9 osób.
Lasy Państwowe zarządzają jedną trzecią terytorium Polski.
Ale tylko w wyznaczonych miejscach, nie wszędzie.
Dawid, wybieram się w tym roku na dłuższą rowerową ekspedycję z hamakiem. Co do samej mierzei helskiej, zdradź, jaka lokalizacja na dziko jest najbezpieczniejsza? Opieram się obecnie na mapach satelitarnych i szukam miejsc najdalej położonych od ludzi, jednak czasami trudno o to w sezonie. Po prostu gdzieś w głąb lasu jakiś km od dróg? Czy może odradzasz nocowanie na dziko na mierzei w sezonie?
Jak dobrze wiemy, jest to nielegalne, więc nie mogę wprost zarekomendować Ci noclegu bez obaw o konsekwencje 🙂 W praktyce miałem raz okazję spać na półwyspie niedaleko Helu, pomiędzy torami A plażą. Miejsce bezpieczne, oddalone znacznie od pól namiotowych. Oczywiście cichutko i bez śladu… Ale musieliśmy się wyrobić na pociąg na 5 rano,więc zależało nam na bliskości stacji.
dlaczego, na jakiej podstawie autor pisze że we Francji nie wolno spać pod namiotem na dziko ?
Takie znalazłem informacje. W przypadku Holandii, z tego co się orientuję największym problemem jest znalezienie nieogrodzonego terenu na rozbicie namiotu – to kraj nizinny, w którym większość łąk, pól i pastwisk jest ogrodzona płotem.
a jak jest z Holandją ?
Mieszkam w Holandii i wiem, że po za obszarami do tego wyznaczonymi jest całkowity zakaz. Jeżeli mieszkacie w Holandii możecie kupić kartę wędkarską + pozwolenie na łowienie w nocy. Z taką kartą można rozłożyć namiot wędkarski oczywiście:)
Świetny artykuł 🙂 Bije się z myślami, czy to aby dobry pomysł 😉 Mąż chce, ja jestem uzależniona od elektryki i bieżącej wody no i ogólne obawy. Gdzie zacząć… Obawiam się bardziej ludzi niż zwierząt. Do tego 2 dzieciaków 🙂 Ale coś mnie ciągnie 🙂
Moim zdaniem warto wyrwać się choć na chwilę od tych dobrodziejstw – choćby dla nowego doświadczenia 🙂 A dla dzieciaków to będzie byłaby frajda
Może się przydać jak kilometrów się na czas nie wyrobi jadąc rowerem…. Moim zdaniem największe zagrożenia mogą być od ludzi, niedźwiedzie też ale nie wszędzie one występują…
Do kompletu z namiotem polecam zaopatrzyc sie w łopatke ogrodnocza (poreczna, lekka i tania) i zakopywac swoje ekskrementy wraz z „papierzakami”.
Podróżowanie „na dziko” to niemal jedyna tolerowana przeze mnie metoda spędzania wakacji. Zawsze mnie dziwiła rozrzutność ludzi piszących że „tydzień nad Bałtykiem” za 2000zł to fajna okazja…
Ja początkowo jeździłem 3 osobową rodziną małym autkiem z namiotem na campingi na bałkany. Chorwacja, Czarnogóra po 10-14dni – cały wyjazd nigdy nie przekraczał kosztów 1500zł za 3 osoby (przeciętnie ok 700zł paliwo, ok 200zł żywność zakupiona w PL, koszty campingów ok 300zł)
tegoroczną majówkę (9 dni) spędziliśmy w Albanii (wyjątkowo po burżujsku bo z zaklepanymi kwaterami, tylko z racji tego, że w Albanii poza sezonem ceny domków były tak śmieszne, że szok), koszty – 800zł paliwo, 300zł za domki + pierwszy raz 2 noclegi na dziko, żywność standardowo 200zł zakupiona w biedronce i przywleczona w bagażniku.
Mile zaskoczony noclegami na polach poza campingami postanowiłem że na wakacje pojedziemy na cały miesiąc kompletnie na dziko. Cel podróży padł na Korsykę, czyli dość drogą destynację. Ale że koszty noclegów odpadły to 4 tygodnie wypoczynku dla 3 osób kosztowały mnie 2300zł (noclegi 0zł, żywność ok 300zł-zapasy na miesiąc z biedronki do bagażnika, prom na korsykę 700zł, paliwo po Europie- 1300zł (unikając autostrad bo winiet nie uśmiecha mi się kupować).
Ps. średnia cena 1 doby na campingu w Korsyce to ok 120zł za 3-osobową rodzinę w namiocie… Naprawdę dziwię się że ktoś się na to godzi…
Z chęcią bym się wybrał na jakąś dalszą wyprawę na dziko… Islandia, Kazachstan, Kirgistan itp. Tylko brak niestety chętnej ekipy… Bo tam to już własnym autem nie dojadę w rozsądnym czasie i kosztach, więc trzeba by wypożyczyć jakieś jeździdło na miejscu, a żeby ekonomicznie się opłacało to trzeba pojechać większą grupką.
steve14(a)tlen.pl
Dzięki za obszerne podzielenie się swoim zdaniem! Dokładnie w ten sam sposób obliczalem ekonomiczny bilans swoich wypraw. Teraz jest może więcej możliwości i środków, jednak biwakowanie na dziko po prostu polubilem i nie zamierzam z niego tak łatwo zrezygnować. Pozdrawiam 🙂
pojechać do innego kraju i przez tydzień karmić siebie i rodzinę najtańszą padliną z Biedry… Gdzie sens, gdzie logika? 🙁 To aż smutne jest.
raczej zazdrosny, a nie zmartwiony
Świetny wpis ! Całkowicie moje klimaty i sposób nocowania przez 2-3 miesiące w roku już od wielu lat. Stosuję też identyczne zasady. Pozdrawiam !
Bardzo się cieszę – dzięki za opinię 🙂 pozdrawiam również
Można by jednak poprawić ten art. Tym bardziej że już o tym pisano. W Polsce, zabronione jest biwakowanie poza wyznaczonymi miejscami, nie tylko na terenie parków. Grzywna wynosi od 50pln (jeżeli zmyjemy się bez dyskusji), do 500pln (jeżeli leśniczy stwierdzi zaśmiecanie).
W praktyce – najczęściej da się dogadać.
BTW: przepis wprowadzono w latach 60 żeby uniemożliwić powstawanie cygańskich osiedli.
Biwakowanie w namiocie ma jednak swoje uroki, pod warunkiem że nie boimy się sąsiedztwa z przyrodą 🙂
Bo takie „pukanie kreta” od spodu namiotu może rozbudzić biwakującego na resztę nocy.
No wiadomo – zawsze jest to ryzyko. Choć ja z pukaniem kreta się jeszcze nigdy nie spotkałem 😉
Ja zawsze zaczajam się w okolicach szlaków turystycznych. Lubie zagadywać ludzi, wtedy mam czas żeby ocenić czy przyszła ofiara wygląda na silną, czy ma przy sobie jakiś nóż albo siekierkę, wartościowe rzeczy itp. Potem wymyślam jakąś bajeczkę żeby skierować takiego człowieka na oddalone miejsce – że np. tam i tam jest fajne czyste źródełko, albo ciekawe poniemieckie ruiny. Jak złapie przynete to idę wtedy za nim. Jak wybrana ofiara nie chce zbaczać to czasem idę za nią w pewnej odległości i po upewnieniu się że nikogo nie ma atakuje od tyłu i zaciągam w bok ze ścieżki. Najlepiej to robić w dzień, bo ludzie są bardziej zrelaksowani i ufni, nie trzeba też świecić latarką przy ciele, co może zwrócić uwagę i nawet jak jest jakiś hałas, jęki itp. to ludzie go łatwiej ignorują niż w nocy. Ogólnie bardzo polecam piesze wedrówki, przynosza sporo frajdy i mnie i turystom – choć niektórym tylko do czasu hehe
Przejechaliśmy dużą część Francji i spaliśmy tam na dziko bez żadnych problemów. Teoretycznie nie wolno spać na dziko, ale nikt z tym nie robił problemów. Pewnien mer ( w Bretanii), który zabrał nas autostopem powiedział, że spanie na plaży jest zakazane dodał „ale próbujcie”. Nawet się z tym spaniem specjalnie nie kryliśmy. Spaliśmy też na dziko w Portugalii i Hiszpanii (na Camino). Na Finstere przyszła policja na plażę i kazała wszystkim, którzy rozbili namioty zwinąć je . Jeden ze stałych biwakowiczów po odejściu policjantów powiedział, że za chwilę wszystkie namioty można rozbić znowu, bo policja wróci dopiero za tydzień . Tak też zrobiliśmy. Spaliśmy na dziko w Walii i Szkocji i na Wyspie Scyle oraz w Skandynawii. Na Tour de Mont Blanc tylko w Szwajcarii (dwie noce) rozbijaliśmy się „legalnie”, bo tam są bardzo wysokie kary, więc nie chcieliśmy ryzykować. W Polsce spaliśmy na dziko w Jurze, w Borach Tucholskich (również na spływie kajakowym Wdą), na Suwalszczyźnie i zawsze były to fajne noclegi. Kolega leśniczy powiedziła nam, że on nie dałby mansatu , ale straż leśna może, choć a mojego doświadczenie wynieka, że w nocy nikt się po lesie nie włóczy – nawet straż leśna.
Bardzo dziękuje za ten artikul. Nie jestem z Polski, ale już tu mieszkam prawie rok. To szukałem czegoś, co mi powie, czy ja mogę spać na dziko itp. Dzięki 😉
Cieszę się, że się przydał. Pozdrawiam 🙂
Cześć. Dobry poradnik. Mogę prosiç o namiar na miejsce nad liwcem.
Dziękuję 🙂 okolice wsi Borzymy, trochę na północ.
Hej,
Bardzo dobry poradnik, na pewno będę do niego często wracać.
Dawidzie lub reszta załogi- jesteście w stanie polecić mi fajne miejsca blisko gór/jeziora (a najlepiej połączenie) do namiotowania „na dziko” na Dolnym Śląsku i w okolicach?
Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź! 🙂
Pozdrawiam
Zwierzęta boją się ludzi! Więc od nas uciekają. Drapieżniki w naszym pobliżu nic nie upolują więc też się oddalą, za pożywieniem które od nas ucieka. Mój pierwszy samotny nocleg na dziko był w centrum parku narodowego (oczywiście nielegalny). Wybrałem miejsce gdzie nie buchtują dziki – nie bym się ich bał, to po prostu strasznie głośne w nocy zwierzęta. A zajęte buchtowaniem nic nie słyszą. Kopytne na mój zapach uciekły. Wilki troszkę się przyjrzały ze sporej odległości i poszły za kopytnymi. Ważne by nie rozbijać się na ścieżkach zwierząt i tak by miały szansę nas wywąchać. Dobry pomysł to zrobić siusiu od nawietrznej, tak 100-200 metrów to będą spodziewały się człowieka te idące od strony wiatru. Od zawietrznej żadne zwierzę się do was nie zbliży. Polecam (nocuję głównie w głębi lasów oczywiście samotnie i nielegalnie) dokładnie obejrzeć teren na nocleg. Są miejsca stale odwiedzane przez zwierzęta i takie omijane. Wybierając te drugie uciekające, przestraszone zwierzęta nie będą nas w nocy budzić. Lepiej się wyśpimy. Znam człowieka co mieszkał kilka lat w szałasie w lesie. Zwierzęta po prostu omijały jego szałas. Poza lisami które podkradały jedzenie. Uważać trzeba tylko na terenach gdzie są niedźwiedzie. Czyli w części naszych gór. Osobiście miejsce na nocleg wybieram wcześniej i wracam do niego tuż przed zmrokiem. Też lubię nocować w pobliżu opuszczonych budynków bo zwierzęta je omijają. Radzę uważać na łąki. Bo zwierzęta hodowlane nie czują strachu przed ludźmi. Ciekawska krówka lub byczek może z rana zainteresować się naszym namiotem. Ważny jest typ namiotu. Mając skrajnie niski namiot stylu wojskowej norki (ok 45-55 cm) rozbijając się przy krzaku lub wręcz między krzakami jesteśmy niewidoczni nawet w dzień z kilku metrów. Osobiście jednak wolę namioty typu igloo, samonośne z o wysokości 110-130 cm (lżejsze od norek, bo norki są pancerne). Taki namiot trudno ukryć więc staram się rozbijać je za jakąś większą przeszkodą od strony gdzie ktoś może mnie zobaczyć. Warto zadbać o nierzucający się w oczy kolor. Najlepszy ale najrzadszy jest brązowy, potem namioty w barwy maskujące, namioty w kolorze coyote. Potem zielone z którymi jest ten kłopot iż zazwyczaj odcień zielonego nie trafia w otoczenie i rzuca sie w oczy.
Bardzo cenne uwagi – dzięki!
Dzięki za ten i inne artykuły. Gdzieś indziej napisałeś o wyjeździe na Cypr w listopadzie. Jak tam z noclegami? Na dziko?Przyjemnie?
Dzięki. Oj, to już było sporo lat temu 🙂 Ale tak, spaliśmy na dziko, z miejscówkami nie było większych problemów. Noce ok. 7-10 C, ale w dzień już bardzo ciepło 🙂
Spanie na dziko nie zawsze oznacza w namiocie. Namiot to kompleksowa osłona przed opadami, wiatrem oraz owadami.
Gdy temperatury w nocy spadają do około +5 to owadów poza nielicznymi komarami praktycznie nie ma. Ilość owadów gwałtownie spada poniżej +10 stopni już. Poniżej zera nie ma żadnych. Podobnie miejsca wystawione na silniejszy wiatr są wolne od uciążliwych insektów nawet latem. Od wiatru bardzo często może ochronić ukształtowanie terenu. Czyli wybór miejsca na nocleg. Osłoną od wiatru może być również kawałek tkaniny – tarp albo bivy bag. Czy potrzebna jest osłona od opadów? Zazwyczaj nie. Śpiąc w hamaku zwykle tarpa nie rozkładam tylko moskitierę.
Namiot nie musi być wyszukany. Może to być nawet coś za niecałe 100 zł. Byle było lekkie, takie poniżej 1,5 kg i miało dobrą wentylację. Z tarpem 3×3 metra i takim namiotem stworzycie sobie komfortowe schronienie. Takie tanie namioty mają nikłą wodoodporność. Zwykle nie jest ona potrzebna a gdy jest to rozpinacie tarp nad namiotem. Podobnie z osłoną od wiatru. Taniutkie namioty słabo sobie radzą z silnym wiatrem. Tarp może je doskonale ochronić. A gdy zrobi się zimno i owady znikną możecie zrezygnować z namiotu. Starczy sam tarp.
Tarp nie musi być od razu wyszukany. Może to być na początek plandeka budowlana za 40 zł. Byle nie ważyła więcej niż 1kg. Dobre tarpy są drozsze ale ważą tylko ok.700-800 gram. Bardzo dobre ale i delikatne są drogie ale ważą tylko 300-400 gram.
Spania pod tarpem jeszcze nie próbowaliśmy, ale jasne – namiot nie jest jedyną opcją 🙂
Lisy namiotu nie rozerwą ale próbują nosem czy łapami jego wytrzymałości. To czy w środku jest jedzenie nie ma znaczenia. Tylko lisy w pobliżu kempingów i wsi. Te w głębi lądu czy Parków Narodowych tego nie robią. Spanie pod tarpem może skończyć się…polizaniem przez lisa. Nie ugryzą. Bez obaw.
Legalne miejsca na nocleg to prywatne lasy. BDL pokaże ich położenie. Wiele nieużytków, zarośniętych drzewami to wg. prawa nadal pola czy działki budowlane. Tam i ognisko legalnie można rozpalić. Podobnie tereny nadrzeczne. Wędkarze palą ogniska, rozbijają namioty. Tam to jest tolerowane. Miedze między polami, skraj łąk to także idealne miejsca. Niezabudowane działki budowlane to też doskonale miejsce. Podobnie jak działki z opuszczonymi domostwami.
Dzięki za podzielenie się swoimi doświadczeniami 🙂
n.z. 90% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180.
wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby
sprzedaz auta w n. zeelandii – moze nie byc slodko:
konczylem wakacje w n.z w marcu, czyli ichniej jesieni, w christchurch. oczywiscie chcialem sprzedac auto, kupione tanio i raczej parchate. kupione z zalozeniem, ze oddam je na zlom. za zlomy placa roznie, ale max. okolo 300 nzd, w duzych miastach. na dlugo przed momentem pozbycia sie auta szukalem wszelkich mozliwych sposobow sprzedazy. i klientow. miejscowi sa kompletnie dolujacy, na ogloszenie – auto na sprzedaz – zawsze odpowiadaja pytaniem czy auto jest wciaz na sprzedaz, a po odpowiedzi potwierdzajacej milkna. wszyscy. takie zboczenie narodowe. jedna niemka w swoim ogloszeniu napisala: tak, auto jest na sprzedaz, tak, auto jest na sprzedaz. na pewno wciaz dostawala pytanie, czy auto jest na sprzedaz. w miedzyczasie sprzedalem kola, na ktorych byly dobre opony, zamieniajac sie na lyse. probowalem sprzedac akumulator, jako ze mialem drugi, slaby, ktory juz nie chcial krecic po nocy z przymrozkami. ten slaby wystarczyl, zeby dojechac na zlom. zapomnialem, ze mam dobry bagaznik dachowy, i ze moge go sprzedac – do dzis sie pukam w glowie. tak wiec sprzedawalem co sie dalo po kawalku. oczywiscie przy okazji sprzedazy wszelkiego sprzetu kampingowego i wszystkiego, co bylo sprzedajne. a w n.z., krolestwie shit,u, wszystko jest. w christchurch pojechalem na auto gielde dla backpackersow. po lecie, czyli na koniec sezonu, bylo tam kilkanascie vanow, wartych miedzy 6 a 15 tys. nzd. i nic innego. I ZERO KUPUJACYCH!!! zero. mniemniaszki, co to wylozyli taka kase na swoje autka, plakali, ze latwiej sprzedac auto na antarktydzie. a czego sie spodziewali kupujac auto? naiwne dzieci? nawet nie bylo tam sępow i naciagaczy, placacych po 500 dolarow za auto. jest ich w tym kraju mnostwo, mnie tez podchodzili z tak kosmicznymi propozycjami, ze ja bym nigdy takiego oszustwa nie wymyslil. np. : zostaw mi auto i upowaznij do sprzedazy, a jak go sprzedam, to ci wysle kase gdziekolwiek w swiecie. i kilka innych, co juz nawet wole nie pamietac.
konczac wakacje, chcialoby sie pozbyc auta w przeddzien wylotu. a to jest nieosiagalne, jesli chce sie sprzedac. jak sie sprzeda wczesniej, to trzeba , przez nie wiadomo ile dni, spac w hostelu. ( w ch.ch. noc w hostelu dochodzila do 100 nzd., w izbie zbiorczej troche taniej) wiec sie trzeba kisic w miescie, nie wiadomo po co, w syfie, tracic czas i pieniadze. bez sensu. a jak sie nie sprzeda? porzucic na parkingu przed lotniskiem? niektorzy to proponowali. ale 15 tys. nzd szlag trafia. tez bez sensu.
dalem za swojego parszka 850 dollar, troche w nim musialem dlubac, przywiozlem sobie podstawowe narzedzia. musialem zmienic opony, bo zdarlem na szutrach do drutow. oczywiscie ze zlomu. tak ze dolozylem pare stow na rozne czesci. na zlom oddalem go za 300, za kola wzialem 150. spalem w nim do ostatniej chwili, ze zlomu pojechalem prosto na lotnisko. ogolnie, nie wydalem na spanie ani jednego centa przez kilka miesiecy. oczywiscie wydalem na benzyne, bo zeby znalezc miejsce na noc, czasem trzeba bylo duuuuzo sie najezdzic.
a adolfki z gieldy dla backpackers? nie mam pojecia, ale ich zalamane miny i wyparowana buta byly slodkie. tudziez ich glupota, bezdenny brak wyobrazni. das ist keine deutschland, menschen. angielski swiat nie dziala po niemiecku, a autka do oszustow po 5 stów! albo zostawione przed lotniskiem….
Bardzo ciekawy wpis z jednym drobnym ale.. Finlandia i Islandia nie są krajami skandynawskimi.. 🙂
Są różne szkoły, granica nie jest ściśle określona.
A ja mam pytanie o mycie się 😉 jak ogarniacie prysznice np. na wypadach rowerowych i spaniu na dziko? W ciepłe miesiące pewnie można skorzystać z jeziora, ale jak jest chłodniej – np. w majówkę, jak to ogarniacie?
Są różne sposoby – mycie się z menażki, prysznic przenośny zawieszany na drzewie (z nagrzaną wcześniej na słońcu wodą). A w hardkorowych sytuacjach pozostają mokre chusteczki 🙂