Krym cz. 2. Bakczysaraj – w drodze do dawnej stolicy tatarskiej potęgi

Rozproszone promienie zachodzącego słońca osuszały nasze mokre od deszczu twarze. Przed chwilą doświadczyliśmy nawałnicy, która tak szybko nas opuściła jak przyszła. Nie mokre ciuchy były jednak najgorsze. Jesteśmy w czarnej dupie – oznajmił ze stoickim spokojem Michał. W istocie miał sporo racji. Droga na Bakczysaraj, która zgodnie z przebiegiem na mapie miała nas doprowadzić do miasta, postanowiła pokazać nam środkowy palec i zakończyć bieg po środku niczego. Tabliczka z groźnym napisem „Sanitarnaja Zona”, szlaban i stojąca przy nim blaszana budka nie wróżyły nic dobrego.  Wszelkie wątpliwości rozwiał cieć, który wyskoczył do nas z budki. Jego jedyną funkcją było chyba informowanie zbłądzonych podróżników o zakazie przejazdu na tym pustkowiu. Po kilku minutach sympatycznej rozmowy dowiedzieliśmy się, że możemy ominąć zamknięty obszar jakimiś ledwo wyjeżdżonymi szutrówkami przez góry. „Oo, tam po prawej!” – wskazał zamaszystym ruchem bliżej nieokreślony kierunek. – „Nie dalej jak 5 kilometrów i dojedziecie do asfaltu, a stamtąd już prosto do celu!”

Dowiedz się więcej